Ja, Słowianin
„Czas sięgnąć w głąb naszej kultury”
Koło
domu, pełnym śniących,
Obok kwiatów konających,
Pędzi zjawa wraz z wąpierzem,
Nocnym królem, nietoperzem,
Stara wiedza ich przy sobie trzyma,
Czarcia córa, czarciego syna,
Północnice, wredne wróżki,
Niech wam wiatr poplącze nóżki,
Ciężkie życie ma Pan Bóg,
Pęta tyle wrednych nóg
Licho już daje do domu nura,
Taka to nasza mroczna kultura!
Ciepła, letnia noc, księżyc w pełni
obserwował już bezbronny świat. W pewnej wiosce, pomiędzy domami, spostrzegłem
przemykające się licho:
- Gdzie tak pędzisz nocna zjawo?
- Czynić zło. – rzekła chrapliwie.
Biegała po wiosce przerażająca szkarada z
jednym okiem. Do domu się skrada!
- Przestań, czemu?
- Za me krzywdy straszliwe.
I szkodziło ludziom, tu poluzowało szczebel
od drabiny, tam szepnęło człowiekowi do głowy złe myśli, siała zamęt i nasiona
nienawiści. Koło domu pełnym śniących, zostawiała swoje ślady agresji.
- Obok kwiatów konających swoje zło uczyniłam!
Teraz odchodzę w dal. Może jutro jakiś wieśniak nadzieje się na pal!
Mówiąc te słowa zniknęła.
Jednak to nie koniec waszych mąk, bo zło już czyni inna para rąk.
A w
domostwie na kobiecej piersi siedzi zmora. Zazdrosna o swojego kochanka od rana
do wieczora. Postanowiła męczyć zza grobu narzeczoną Stasieńki, której
nienawidziła za młodu. Ugniatała niewiastę i męczyła, aż w końcu wypiła powoli,
spływająca z jej nosa krew.
- Masz tu kobieto! Za me kłute rany, nadszedł
czas, gdzie konia dosiadamy!
I udała się zmora do stajni, gdzie wybrała
swego rumaka. Szkoda mi było tego biedaka. Kilka godzin jazdy, aż do momentu
gdy z pyska nieszczęśnika wychodziła piana, dopiero wtedy zmora odprowadziła
zwierzę do domostwa.
- Wypełniłam moje plany! Niech się budzi
Słowianin przegrany! – ta również zniknęła.
Na to
wszystko lud zebrany, krzyczy wielce załamany.
- Ktoś wyrządził mi wielką szkodę, przez tę
drabinę roztrzaskałem sobie nogę!
- Gdzie to licho? Gdzie ta szkarada? Tak się
zachowywać nie wypada!
Wraz z widłami w lewej ręce, chciał zadać
tłum kres tej męce.
Pędzi
zjawa wraz z wąpierzem.
Skończyły się zabawy, z wampirem nie ma co
zadzierać. Wszyscy ludzie nogi za pas, bo wiedzą, że już nadszedł ich czas.
Dopiero teraz prawdziwe zaczęły się trwogi, gdy ściany pełne były pożogi. Tańczcie
wraz z nocnym królem, nietoperzem! Zaczynać pląsów, nie polecam! Dopiero słońce
ocalić was może, czekajcie na świt, lub gińcie w trwodze. Stara wiedza ich przy
sobie trzymała, więc przebili wąpierza osikowym kołkiem.
Niestety.. Teraz zmora swój taniec zaczyna,
czarcia córa, czarciego syna! Północnice, wredne wróżki, pomagają swej
siostrze. Lecz każda z nich, nadziała się na ostrze. Niech wam wiatr poplącze nóżki,
przeklęte stworzenia. Na szczęście szkarada boi się swojego odbicia i cienia.
Ciężkie życie ma Pan Bóg, musi dbać o każdy
lud. Tam gdzie diabeł wychyla swą głowę, Pan musi wyciągnąć swój miecz i ją
przyciąć. Pęta tyle wrednych nóg.. Wszystkie stwory uciekają w popłochu, widząc
siłę, jarzącego się motłochu! Licho już daje do domu nura, a zmora ucieka! Bojąc
się potęgi i siły prostego człowieka!
*** Prawdziwe
znaczenie i mój punkt widzenia.
O czym tak naprawdę opowiada ten tekst? Wygląda
jak bajka, którą rodzice straszą swoje pociechy na dobranoc. Nie ma
inteligentnej puenty jak w poezji Krasickiego, ani pięknego języka jak w
dziełach Mickiewicza. Jest napisany przez zwyczajnego ucznia liceum, który
długi czas zastanawiał się, o czym stworzyć pracę na konkurs. Moje myśli
ciągnęły się poprzez Ukrainę, aż po naszą nację szukając inspiracji. Zaczynając
od konfliktu u naszych sąsiadów, aż po Rotmistrza Pileckiego. Dość szeroki krąg
zatoczyły me myśli, prawda? Miałem też zamiar napisać bajkę, która motywowała
by pokolenia, lecz takich jest na pęczki. Czym mogłem się więc wykazać? Niczym,
odpowiedziałem sobie z uśmiechem. Moim rozpoznawalnym znakiem, będzie jego
brak. Co tak naprawdę chciałem przedstawić, w tym krótkim tworze, który jest
czymś na kształt synkretyzmu? Odpowiedź jest krótka: swoje poglądy. Kocham swój
naród, nienawidzę globalizacji. Kocham moją ziemię i nie chcę jej sprzedać za
euro srebrniki. Nie były mi do szczęścia potrzebne restauracje McDonalds, czy
napływ muzyki pop. Chciałem tym „dziełem”, przybliżyć moje zasady moralne i
naszą jakże bogatą kulturę. Jestem chrześcijaninem, wychowałem się w Polsce i
kocham ją ponad życie. Mam tu rodzinę, dom, dziewczynę, przyjaciół. Muszę
przyzwyczajać się do myśli, że nie odpowiadam sam za siebie i „trwam” także dla
innych. Choć czasem ranię moich najbliższych to wiem, że mi wybaczą. Dla nich
mogę walczyć za wolną Polskę, za naród, w którym wychowają się przyszłe
pokolenia. Ojczyzna, to dobro wspólne. Ludzie pytają mnie „Co to jest
Patriotyzm?”, „Na co komu potrzebna ojczyzna?”. Ciągłe skargi na nasze doczesne
życie, ludzie masowo uciekają z kraju. Nasza ojczyzna, to nie tylko kawał ziemi
położonej nad Bałtykiem. To ludzie, którzy w nim mieszkają i historia, która go
spaja. Więc czemu jesteśmy agresywni, narzekamy i tak dalej? Nie mam pojęcia,
ale się domyślam! Właśnie dlatego, nie użyłem ostatniego zdania z wierszyka. Miało
ono zostać wpisane w puentę całej pracy. Więc gdy pytają mnie, dlaczego jako
Polak jestem taki smutny i przybity, odpowiem z dumą:
TAKA TO NASZA MROCZNA KULTURA!
PS. Czy taka forma wam się podoba?
Mi forma odpowiada jak najbardziej :))
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisane.
Pozdrawiam
jeeverlly.blogspot.com
Dziękuję bardzo :) już sprawdzam bloga :)
UsuńŚwietne, podziwiam, bo moje wiersze stały się niezłą rozpałką do grilla. :D
OdpowiedzUsuńKlik!
Haha :D większość moich napisałem w 1 klasie liceum i powiem szczerze, że moje również nie trafiały do szerokiego grona :) (tylko do wybrańców - haha :D) wiesz o czym mowa :D mogłabyś jeszcze raz podać link? nie dodał mi się :(
UsuńBardzo fajne.
OdpowiedzUsuńMój blog
Opowiadaniarose.blogspot.com
oki :D sprawdzam
Usuń