środa, 26 sierpnia 2015

Dziennik psychopaty - kryminał

Choroba - Maska
  Mój świat był martwy. Mimo samotności, nie odczuwałem smutku. Ogień pochłonął większość marzeń i emocji. Przeświadczenie o mej niewinności, malało z każdym dniem. Wiedziałem kim jest sprawca zła.
  Otaczały mnie wątpliwości, uważałem się za diabła. Dręczony koszmarami, wciąż pozostawałem spokojny. Gdy zamykałem oczy, widziałem monstra. Już wtedy moja dusza była czarna, a me sumienie zamilkło. Rozmawiałem z wieloma księżmi, mój przypadek określili mianem "dręczenia diabelskiego". Otrzymałem spis modlitw, które miałem zmawiać codziennie. Zaniedbałem owy obowiązek..
  W moim sercu nie było miejsca na miłość. Często uciekałem w świat wyobraźni, by pożegnać się z problemami dnia codziennego. Tworzyłem całe uniwersa, w których panował spokój. Kreacje pełne harmonii i szczęścia.
  Z czasem zacząłem interesować się okultyzmem i kobietami. Wciąż nie wiem, które zajęcie było bardziej niebezpieczne. W ustach nastolatka brzmi to komicznie, lecz wątpiłem w potęgę miłości. Nie szanowałem swoich wybranek, traktowałem je przedmiotowo. Kłamałem wielokrotnie i bez opamiętania, choć wiedziałem, że ich uczucie było szczere. Z czasem przypomniałem sobie słowa W.S., które stały się moim mottem: "Jak można się oprzeć niebu prowadzącemu do piekła?".
  Akceptowanie wad społeczeństwa przerosło mnie. Z czasem moja nienawiść ogarnęła większość świata. Choć rodzina była moim najcenniejszym skarbem, odtrąciłem ją. Nie bałem się śmierci, wręcz przeciwnie. Irytujących ludzi wieszałem na szafotach stworzonego przeze mnie świata. Smutek na dobre ustąpił miejsca obojętności. W mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa E.A.P.: "Człowiek nie ustępowałby aniołom i nie podlegałby wcale śmierci, gdyby nie słabość wątłej jego woli."
  Po kilku latach postanowiłem coś zmienić w swoim życiu. Był to krótki epizod, lecz zwieńczony sukcesem. Założyłem maskę, która pozwoliła wcielić mi się w postać ucznia. Oceny w szkole były zadowalające, a słabe jednostki uważały mnie za swego przyjaciela. Uważam się za istotę szczególnie inteligentną, dlatego manipulowanie nimi było formalnością. Dowiedziałem się wiele o człowieku żyjącym w społeczeństwie, a także nabrałem pewności co do mej wcześniejszej diagnozy:
"Życie jest tyl­ko przechod­nim półcieniem,
Nędznym ak­to­rem, który swoją rolę
Przez parę godzin wyg­raw­szy na scenie,
W ni­cość po­pada - po­wieścią idioty,
Głośną, wrzas­kliwą, a nic nie znaczącą."
  Pierwszy raz swego przyjaciela spotkałem pół roku temu. Tak jak i ja był on socjopatą, nie liczącym się ze zdaniem innych. Nasza wyobraźnia i inteligencja wysoce przekraczała normę, którą wyznaczały szkolne miernoty. Ma nienawiść rosła z każdym dniem, a ludzie na szafotach zwiększali swą liczbę. Żartobliwie nazywaliśmy ich chomikami, gdyż biegli oni bez sensu. Z czasem mój obraz rzeczywistości przysłonił mi prawdę. Dzięki osobie mego kolegi zrozumiałem, że nie jestem sam. "Cisza przy­jacielu, roz­dziela bar­dziej niż przes­trzeń. Cisza przy­jacielu nie przy­nosi słów, cisza za­bija na­wet myśli."
  Mój światopogląd zmienił się. Sześć miesięcy przed poznaniem mej bratniej duszy, zacząłem spotykać się z pewną dziewczyną. Była ona szczególnie piękna i inteligentna, a jej dobroć nie miała sobie równych. Wciąż zaskakiwała mnie swoją postawą.. Gdy ja nienawidziałem ludzi, ona raz po raz dawała im kolejne szanse. Próbowałem ją zmienić, lecz bezskutecznie. Cieszyłem się każdym spędzonym z nią dniem. Sprawiła, że ma dusza odrodziła się. Z początku byłem obojętny na jej wdzięki, jednak z czasem mój stosunek do niej zmienił się diametralnie. Nienawidziłem momentów, gdy byłem bezsilny. Każda jej choroba była dla mnie ciosem w serce. Troszczyłem się o nią, a mój strach przed śmiercią wrócił. Me myśli zaprząta cytat: "Duszę mam w mroku, więc będę niósł światło."
  Wciąż walcze ze swoją naturą, jednak miłość uratowała mnie. Każdy dzień daje mi nowe szanse na lepszy byt. Szatan wciąż dręczy me sny, a ma arogancja i pycha jeszcze nie znikły. Codziennie modlę się o szczęście i bezpieczeństwo dla mojej wybranki. Wraz z mym przyjacielem musimy odrzucić dręczące nas wątpliwości. I choć mój świat był martwy powraca do życia, dzięki sile popularnie zwanej miłością. "Nie kochałem jej dlatego, że pasowaliśmy do siebie. Po prostu ją kochałem."
 Mój Świat
  Szczyciłem się pięknymi krajobrazmi, które kreowała moja wyobraźnia. W snach spotykałem się z potworami i śmiercią.. Nie potrafiłem pogodzić tych dwóch światów. Kochałem swoje twory, obdarzałem je szczególnym uczuciem. Zapatrzony w siebie nie dostrzegałem innych osób. Mój cień brzydził się mną, a także moimi postępkami. Nigdy się nad sobą nie użalałem, jestem silny.
  Maszyny przejęły kontrolę nad społeczeństwem, a miłość zniknęła z tego świata. Brak rozwoju i znieczulica powoli zabijały świat. Ja ukochałem samotność, więc nie potrafili mnie złamać.
 - "Kiedy filozofia miesza się z sentymentami, rzadko wychodzi coś sensownego" - westchnąłem.
  Promienie światła opadły na mą twarz, delikatnie ogrzewając policzki. Słońce to piękny twór Boga, zazdroszczę mu wyobraźni. Kiedyś uważałem siebie, za swego jedynego nauczyciela. Dopiero z czasem zrozumiałem, że mój rozwój hamuje pycha. Nie strach i nie miłość niszczą nasze marzenia, lecz my sami..
  Gdy czułem się zagrożony do mych myśli powracał Golem. W przeszłości wykreowałem obrońcę, którego życiowym celem było moje szczęście. Gdy dzień przynosił mi smutek, lub nauczyciel nudził mnie swą wypowiedzią, rozmawiałem z mym przyjacielem. Opowiadał mi o światach, które zwiedził. Ja siadałem na jego głowie i patrząc na zachód słońca, wysłuchiwałem przygód. To właśnie on pomógł mi poznać pierwszą dziewczynę,- przekonał mnie bym stał się odważnym mężczyzną. Z czasem Golem stał się niepotrzebny, był tylko częścią mojej podświadomości. Jednak to dzięki niemu pokochałem siebie i innych ludzi, a w szczególności moją wybrankę.
  "Wśród tysięcy zwierząt tylko człowiek wsłuchuje się w milczenie."
  Inferno
  Piekło jest pełne nienawiści, a miłość w nim nie istnieje. Zabawny jest fakt, iż wiele osób znajduje się w Otchałni właśnie z powodu miłości. Ci co znajdują się w Czeluści porzucają człowieczeństwo i czują wyłącznie nienawiść. Mimo, że żyją, to świat diabłów jest martwy. "Piekło usłane jest dobrymi intencjami", lecz osoby w nim przebywające są z natury złe.
 Caelum
  Bóg obdarzył nas miłością, więc żyjemy. Jest sędzią sprawiedliwym, dlatego też umieramy. Nie potrafię znaleźć istoty bardziej miłosiernej niż nasz Twórca. Gdyż dał nam szansę, mimo iż wątpił w naszą dobroć. "Jeśli chcesz rozśmie­szyć Bo­ga, opo­wiedz mu o twoich pla­nach na przyszłość." Czy wierzę w Pana? Tak. Jeśli bym nie wierzył cała moje egzystencja byłaby bez sensu. Zamartwiałbym się zmarłymi, a następnie również pozbawił życia samego siebie. Choć jestem skrajnym pesymistą, staram się trwać na tym świecie jak najdłużej. Po śmierci jeśli czeka mnie pustka, nie będę żałował, jednocześnie nie stracę życia na smutek.
 Ja
  Skoro jest tak wiele rodzajów miłości, musi być również wiele rodzajów nienawiści. Te dwa najpotężniejsze uczucia pozwalają nam wierzyć w istnienie świata. Mijając ludzi przyglądam się im i oceniam ich poczynania. Często dostrzegam swoje błędy, choć nigdy nie mówię o nich głośno. Nie można zdefiniować miłości i właśnie to jest w tym wszystkim najlepsze. "Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż sniło się waszym filozofom." Każda chwila spędzona z ukochaną osobą daje mi radość, lecz nie potraficie tego zrozumieć. Miłość socjopaty nie jest zwyczajna, gdyż to jedyne, prawdziwe uczucie w jego życiu.  "I to uczu­cie prze­mieniło go na zaw­sze. Praw­dzi­wa miłość pot­ra­fi to zro­bić z człowiekiem, [...]. "
 

  

wtorek, 18 sierpnia 2015

Przepraszam

  Dość długa przerwa między postami jest spowodowana moją przeprowadzką i pracą nad kolejną książką :). Jeśli brakuje wam postów napiszcie do mnie na email: kuba219@op.pl - wyślę Wam dalszą część książek - Igni Feri i Sennych Podróżników.


  Serdecznie pozdrawiam

  ps. Książka, która teraz piszę jest w klimatach postów : rycerz, skalny kwiat, mój przyjaciel, bogowie czasu i król złodziei :) - stricte epic fantasy :) serdecznie pozdrawiam
  ps2. oczywiście jeśli kogoś to interesuje :)

niedziela, 9 sierpnia 2015

Król Złodziei

Król Złodziei

„Skradłem jej duszę, lecz w zamian swoją mogę dać”


  Nimbi majstrował przy stalowym zamku. Mechanizm pokryty cieniutką siateczką rdzy skrzypiał przyjemnie, lecz cicho.
  Świątynne wrota wykonane przez miejscowego artystę zachwycały świat – wiele osób pragnęło ich bogactw. Starożytne ryciny ukryte pod pozłacanym drewnem kusiły złodziei – w szczególności Halana.
  Huff przejechał dłonią po krętych szlakach wypukłego drewna. Faktura była bardzo przyjemna w dotyku i przywodziła na myśl kość Strugara.
  Setki osób oddało swe życie, wznosząc Dom Boga.
  Budowla była kaprysem władcy. Król Mutro chciał zaistnieć na kartach historii, a kapłani zaproponowali mu rozwiązanie.
  Gigantyczne kolumny zdawały się podtrzymywać sam nieboskłon, a nie tylko kopułę wykonaną z kamienia Hrotha. Przezroczysta struktura budowli wchłaniała światło gwiazd, jednocześnie broniąc swych mieszkańców przed chłodem i zbyt gorliwymi promieniami słońca.
  Mechanizm nareszcie przeskoczył, a chłopiec delikatnie przekręcił zdobioną klamkę. Drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem, wpuszczając dzieci do środka.
  Oczom chłopców ukazały się Treny Złodziei – małe, niebieskie wróżki unosiły się nad młodymi głowami. Twarze kobiet były niezwykle piękne, lecz to w oczach istot kryła się prawda – figlarne ogniki błyskały wesoło, lecz złośliwie.
  - Myślisz, że dobrze trafiliśmy? – spytał Huff, rozglądając się po pomieszczeniu.
  - A widziałeś jakąś inną świątynię w Vatrim?
  Niegdyś pełną przepychu budowlę, teraz pochłonęła roślinność. Bujne winorośle i słoneczne herepery pokrywały wspaniałe freski i wykwintne posągi. W ciemniejszych zakątkach można było dostrzec czerwone oczka janomukisów – istot pochodzących ze świata boskiego.
  Samo pomieszczenie było opustoszałe. Dermańskie ławy i ołtarze leżały nadpalone, pokryte grubą warstwą kurzu. Od dawna nikt tu nie zaglądał – ludzie bali się legend, a nie realnego zagrożenia. Dzieci wystrzegały się potworów z Czasów Przed Erą, a matki bez potrzeby nie ryzykowały swego życia.
  - Czego dokładnie szukamy? – spytał Huff.
  - Przygody! – wyszczerzył się diabelsko Nimbi.
  ***
  Jeśli jesteś złodziejem,
  A bogactwo nie brzydzi twego ducha,
  Zostań piratem,
  Morze twych próśb wysłucha!
  ***
  Iluzjonista od dłuższego czasu wpatrywał się w Meg.
  Badał ruch jej ramion, układ stóp i przede wszystkim ułożenie źrenic.
  - W prawej – orzekł wreszcie.
  Kobieta wystawiła pięść, z której wyłonił się kamień.
  - Skąd wiedziałeś? – spytała cicho.
  - Bogowie wiedzą.. – westchnął. - I ja jako oszust również muszę wiedzieć.
  ***
  Kamień świecił jasno, a w jego wnętrzu przewalał się Lear – zielony stworek zamieszkujący klejnoty i serca szlachetnych ludzi.
  Ciało chugha dzielono na dwie części – dużą, kamienną głowę przypominającą wyglądem kraba, oraz segmentowany tułów wykonany ze szmaragdu. Jego czarne ślepia wpatrywały się w Fira z wściekłością.
  - Powinieneś go ukraść – warknęła istota, stukając haczykowatym odnóżem w ściankę kamienia.
  - Nie taki jest mój plan, Królu Złodziei – wyszeptał rycerz.
  Lear zaprzestał desperackich prób wydostania się z kamienia i spojrzał rozmówcy w oczy.
  - Więc co nim jest? – spytał cicho.
  - Przygoda.







PS. Grafiki: gogle
muzyka klimatyczna: Piraci
PS.2 Jeśli chcecie żebym stworzył Uniwersum - mapę, fabułę, zasady działania świata itd. -> napiszcie proszę w komentarzu - przemyślę, czy warto zrobić cykl (ciężko mi powiedzieć jakiej to będzie długości)! :)
PS.3 Wolałbym nie haha :D
PS.4 Dziękuję za wyświetlenia i przemiłe komentarze - to wiele dla mnie znaczy. :)
PS.5 Bardzo bym chciał pozdrowić czytelników :), więc pozdrawiam Was :)


  

piątek, 7 sierpnia 2015

Rycerz

 Rycerz
„To w najmroczniejszych czasach przychodzą na świat prawdziwi Rycerze”


  Ziemia drżała pod stopami tysięcy żołnierzy.
  Lord Sylionu spoglądał na swą armię z pobliskiego wzniesienia. Niebieskie zbroje lśniły w słońcu, przypominając swym wyglądem barwione szkło. Stal, z której zostały wykonane nie pochodziła z państwa Thur, lecz głębin Morza Humisy – bardzo trudno dostępny surowiec.
  Pomniejsze drużyny niewolników wysłano na przód. Ich nagie torsy staną się pożywką dla strzał wroga.
  Teren był trudny, a ostre skały nierzadko raniły nogi wojaków. Nikt się tym jednak nie przejmował.. Nastały trudne czasy dla ludzi o czystych sercach.
  Gigantyczne bąble unoszące się kilka stóp nad ziemią, zdecydowanie utrudniały rozbudowę machin wojennych. Ich naga, kościsto biała powłoka znacząco ograniczała widoczność, uniemożliwiając atak numisami.
  Ziemia wydała z siebie cichy jęk, a jej czerwona skóra popękała w kilku miejscach. Z powstałych w ten sposób kraterów uniosły się obłoki zielonkawej pary, które uleciały wraz z pierwszym podmuchem wiatru.
  - Przeklęci – wyszeptał przez zaciśnięte zęby dowódca.
  Jego twarz naznaczona świętymi olejkami wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Szczerze nienawidził Reshan – było w nich coś nieludzkiego. Ich skorupy pozbawione owłosienia przyprawiały go o dreszcze.
  Nagle z ziemi wynurzył się Huji. Stwór swym czarnym okiem spojrzał na rycerzy, budząc postrach w szeregach króla. Jego segmentowane ciało skurczyło się, a następnie powtórnie schowało pod powłoką.  
  - Przeklęty larwiak – splunął.
  Zerwał się wiatr, pieszcząc długie włosy kapłanek. Ich białe szaty powiewały delikatnie, przypominając odlatujące ptaki.
  Wróg czekał po drugiej stronie równiny. Fioletowy hełm Buktepa wyróżniał się wśród tłumu.
  Grzmot przetoczył się po pozornie bezchmurnym nieboskłonie.
  Bogowie czujnie obserwowali starcie. Wsparci na swych świetlistych tronach, śledzili nawet najdrobniejszy ruch. Zwykle nie zwracali uwagi na szczep Herperysa, lecz śmierć potrafiła na swoje przedstawienie przyciągnąć przeróżnych widzów.
  ***
   Na kamienne stopnie opadały krople deszczu, a szalejące morze wzywało na swe łono mojego ducha.
  Jeszcze nie mogłem się poddać.
  Schody prowadziły donikąd, a kończyły się przepaścią – jeden niewłaściwy krok mógł pozbawić mnie życia.
  ***
  Deski okrętu skrzypiały przyjaźnie pod stopami marynarzy. Niegdyś srebrne olinowanie pokryła szkarłatna, lepka maź, będąca esencją życia. Dębowy galion pękł, a jego dolna część zanurzyła się w fale.
  Bogini unosiła się nad wzburzonym morzem – jej nienawistne spojrzenie miotało gromy. Naga skóra kobiety przypominała alabaster, z którego wykonano Świątynie Świtu. Nieskazitelną do tej pory twarz wykrzywił grymas niezadowolenia.
  Pojedyncze promienie słońca przebiły się przez pochmurne stropy nieboskłonu. Świat ukrył się pod kopułą, chowając swe zaskoczone oblicze.
  - To chyba koniec – rzekł Szpotka.
  Chłopak niedawno dołączył do załogi „Zemsty Hugrada”, lecz jego służba była wzorcowa. Jeszcze kilka wiosen i z pewnością zająłby stanowisko Galernika. Mężczyzna swoimi fioletowymi oczami zlustrował otoczenie, a następnie krótko się pomodlił.
  - Chyba nie sądzisz, że się poddamy – splunął pierwszy oficer.
  - Oczywiście – odparł młodzieniec z diabelskim uśmiechem.


Źródło grafik : google
muzyka klimatyczna: pandora
  

środa, 5 sierpnia 2015

Skalny Kwiat


Skalny Kwiat
„Gdybym narodzony był z kamienia, lecz kwiatem zapragnął się stać, nie zrezygnowałbym z marzenia, na szale swe życie mogę dać”

  Brodą starca targał wiatr. Mędrzec stawiał kolejne kroki, przeoczając wrzaski szalejącej burzy. Żywioł nie był mu straszny, lubił jego towarzystwo.
  Świat wydawał się być zamknięty pod kopułą opadających kropli, wszędzie panował półmrok.
  Drewniana laska stukała miarowo o kamienne stopnie, nadając sytuacji niepowtarzalny wydźwięk. Mimo, że Gutyi wielokrotnie już odwiedzał Kurhan Skalnych, za każdym razem pamiętał go inaczej.
  Potężne wybrzuszenie znajdowało się nieopodal miasta. Kamienna skorupa swą wielkością dorównywała wietrznemu krabowi, a jej popękane ściany nierzadko przyrównywano do ludzkiej skóry. Szkarłatny na co dzień odcień powłoki, teraz przybrał brzydką, rdzawą barwę, która swym wyglądem do złudzenia przypominała zastygłą krew.
  W drobnych zagłębieniach zbierała się deszczówka, dając pożywkę dla okolicznych roślin. Tylko nieliczne kwiaty były w stanie wytrzymać równie ciężkie warunki, dlatego darzono je tak wielkim szacunkiem. Płatki Niebiańskich Lilii zdobiły grzbiet pagórka, co świadczyło o bogatej w minerały glebie. Kamienne rośliny wielce ceniono wśród Nikijczyków – były darem od boga.
  - Nawet na naszej przeklętej ziemi rosną kwiaty – prychnął starzec.
  Wreszcie dotarł do celu.
  Na środku Kurhanu znajdował się wiekowy obelisk, a na nim wyryto sentencję:
„Nasze czyny są wieczne,
I piękne jak skalny kwiat,
Nie uratowałem świata,
To mnie uratował świat”
  Mędrzec przyklęknął na jedno kolano i cicho pomodlił się w języku ki. Na jego pomarszczonej twarzy, zagościł uśmiech.
  - Dziękuję, Hamino.
  Mężczyzna sięgnął za pazuchę i wyciągnął pojedynczą Skalną Różę, którą położył przed obeliskiem.
  ***
  Opuszkami palców dotknąłem skamieniałego kwiatu. Był tak kruchy, że byle podmuch mógł połamać jego delikatną strukturę. Zielone żyłki rysowały się na liściach rośliny, przechodząc w czerwone wgniecenia, znajdujące się powyżej.
  - Dobrze się bawisz? – spytał dowódca.
  Pośpiesznie odwróciłem wzrok, spoglądając w twarz brodatemu mężczyźnie. Jego niebieskie oczy śledziły moje ruchy.
  - Oczywiście, że nie – pokręciłem głową.
  Kapitan wskazał dłonią miejsce w szeregu, a ja posłuchałem niemego rozkazu.
  - Żołnierze! – zaczął.
  Nigdy nie chciałem iść na wojnę, lecz zostałem do tego zmuszony.
  - Dziś jest ten dzień!
  Moim marzeniem był pokój, a nie walka.
  - By oddać swe życie!
  ***
  Gigantyczna postać unosiła się nad jeziorem.
  Posąg przedstawiał kwiat, którego powykręcane liście muskały taflę wody. Barwione szkło było głównym budulcem rzeźby.
  Owej wspaniałości nikt nie mógł dotknąć – gdyby tak się stało, twór zniknąłby. Mimo, że wykonany z kamienia był niezwykle delikatny i sami bogowie błagali by ludzie trzymali się od niego z daleka.
  I tak roślina rozrastała się, a jej przezroczyste ramiona sięgały niemal brzegów jeziora.

 Jednak nikt nie oglądał postaci. Wszyscy zapomnieli o jej istnieniu.




Grafiki źródło Google :)
muzyka tematyczna :) link

wtorek, 4 sierpnia 2015

LBA - moja nominacja :)

Jak komuś się nie chcę czytać, to niżej jest wczorajszy post :)

Serdecznie dziękuję za nominację:
blog -> Osoba dzięki, której to piszę
I zaczynamy :)

1. Jakie jest Twoje marzenie z dzieciństwa?

Jako dzieciak chciałem napisać książkę i zostać najlepszym zawodnikiem MMA. :)

2. Bez czego nie wyobrażasz sobie swojego życia?
Bez swojej dziewczyny, pisania i treningów :).

3. Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Oo Dobre pytanie :) Mam ich kilka: Siewca Wojny, Siewca Wiatru no i wiele wiele innych :) Uwielbiam Sandersona :)
4. Lato czy zima
Zima, bo moje urodziny, ale lato bo plaża :D wybierzcie sobie sami :)
5. Kto wywołuje uśmiech na Twojej twarzy?
Moja dziewczyna i przyjaciele :) Rodziców też mam fantastycznych :)
6. Od dawna blogujesz?
Tego bloga prowadzę od tygodnia? :D
7. Co Cię przeraża?
Teoretycznie nie boję się niczego :) generalnie to śmierci, troszkę :D
8. Jakie znasz języki obce?
Niemiecki w stopniu beznadziejnym, angielski w stopniu mocno średnim, hiszpański w stopniu "wydukam dwa zdania" :D
9. Najprzystojniejszy/najpiękniejsza mężczyzna/kobieta wg Ciebie to...?
Moja dziewczyna :)
10. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Mam 3 ulubione :D - Czarny, biały, czerwony :)            

Nominacje:
http://opowiadaniapril.blogspot.com/
http://xlettablog.blogspot.com/

Moje pytania: 
1. Co sprawia Ci największą przyjemność?
2. Twój autorytet.
3. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
4. Co daje Ci pisanie?
5. Masz jakieś hobby?
6. Co lubisz robić w wolnej chwili?
7. Twoje największe marzenie?
8. Ulubiony film?
9. O czym napisałabyś książkę?
10. Twoja ukochana osoba vs cały świat .. Co wybierasz?
Ja i moja :)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Kryształ - Pytania

Dziecko Kryształu
„A gdybym synem był kamienia i kamienne serce miał, chciałbym oddać się niebiosom – miłości najbardziej bym chciał”
  Światło przypuszczane przez pryzmat barwiło jaskinię kolorami tęczy. Obraz kryształowego sklepienia odbijała tafla nieruchomej wody, znajdująca się poniżej.
  Na środku pomieszczenia usiadł chłopiec. Delikatne dłonie zanurzył w chłodnym płynie, a następnie obmył swą dziecięcą twarz.
  - Widzisz mnie? – spytał nieśmiało głos.
  Shakan rozejrzał się – nikogo jednak nie dojrzał.
  - Popatrz w dół.
  Młodzieniec nieśmiało wykonał polecenie – w miejscu, gdzie powinien ujrzeć swoje oblicze, znajdowała się uśmiechnięta postać dziewczynki. Jej niebieskie włosy spływały falami na wątłe ramiona, a oczy choć pozbawione tęczówek były wielce urodziwe.
  - Nareszcie – westchnęła.
  - Jak to możliwe? – szepnął. – Przecież nie mogłaś się tu dostać.
  - Jestem tobą – rzekła obojętnie.
  ***
  Stalowe okowy oplotły moje nadgarstki, krępując ruchy.
  Komnata była pusta. Alabastrowe ściany przyglądały mi się wyzywająco, a niegdyś uwielbiani bogowie pluli mi w twarz.
  ***
  Gdy wstąpiłem na niebiosa
  i pustki dotknąć chciałem,
  zamiast boskich istot
  spotkałem się z kryształem.
  ***
  Niebieski ptak osiadł na mym sercu. Mimo, że wiatr bezlitośnie ranił me policzki, uśmiechnąłem się. Los nie miał nade mną władzy, ja byłem jego panem.
  Miecz wypadł mi z dłoni, zanurzając się po rękojeść w śniegu. Jego zdobiona głowica przygasła nieco, a szlachetne kamienie zniknęły pod warstwami puchu. Catriso ryknęła z wściekłością, rzucając się na resztę moich towarzyszy.
  Era ludzi dobiegła końca, a mi dane było zobaczyć ostatnie przedstawienie.
  Lodowe wilki ruszyły na pomoc swojej pani, bezlitośnie atakując niedobitki – wielu naszych straciło wolę walki i złożyło oręż u stóp bogini.
  Ja, Syn Kryształowej Ziemi nie chciałem żyć na kolanach. Wolałem oddać życie za znane mi ideały, niż żyć z bolesną świadomością niewoli. Moi synowie, moja żona – warto umrzeć za ich szczęście.
  - Oddam ci mą duszę Panie – szepnąłem. – Spełnij me życzenie, a oddam ci duszę.
  Niebiosa rozstąpiły się, powstrzymując boginię.
  ***
  Moje dłonie dotknęły chłodnej połaci kryształu. Mieniące się w nim barwy, były czymś niezwykłym.
  Ciemność, która spowiła świat, zdawała się pochłaniać również mnie.
 

  
Cześć :) Przepraszam, że tak późno to po 1 :)
Następny post będzie ciekawszy :) obiecuję :) Przypominam, że pytania możecie zadawać w komentarzach :) za każde będę wdzięczny :)
Niedługo będzie post o miłości :) ale w moim stylu :)
Grafiki źródło GOOGLE!

 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Bogowie Czasu - Sprostowanie i Pytania

  Po pierwsze i chyba najważniejsze: wszystko co wrzucam na tego bloga, jest pisane przeze mnie. Napis Free Books Here mógł wprowadzić w błąd - zawiniłem. Prawdą jest, że każda powieść (dłuższa/krótsza) znajdująca się na tym blogu jest moja. Nie jestem złodziejem.
  Po drugie: jeśli ktoś ma jakieś pytania - proszę je zadać w komentarzu.
  To by było na tyle.
  Serdecznie zapraszam na nowy post :)
Bogowie Czasu
„Gdybym władał czasem, chciałbym zakończyć swój żywot”
  Z pustych oczodołów boga wysypywał się piasek. Ziarenka stukały o kamień, barwiąc go kolorem przekwitłej moreli. Umięśnione ramiona miarowo unosiły się i opadały, tworząc dziwny kokon osłaniający zdeformowaną sylwetkę.
   Ciało przyjaciela spoczywało w moich ramionach, a pojedyncze krople krwi żłobiły rdzawe zmarszczki na zmęczonej twarzy Nikogo. Popiół opadał na jego powieki, nadając skórze nienaturalny kolor.
  - Czy możesz mi pomóc? – spytałem cicho.
  Stwór pokręcił przecząco głową.
  - Głupie pytanie – westchnąłem.
  Bogowie nie powinni wysłuchiwać próśb śmiertelnych – przecież władali najniebezpieczniejszym orężem.
  Czas.. Piasek najlepiej oddawał jego strukturę. Życie pełne wspaniałych momentów, ideologii jak i wyobrażeń, niczym nie różniło się od krótkiej egzystencji Kogokolwiek. Jestem człowiekiem Wymyślonym, stworzonym przez Nic – dlaczego więc bóg miał mnie wysłuchać?
  Pustynia pełna jest przeróżnych historii.. Zarówno tych niezwykłych zasługujących na szacunek, jak i marnych, pozbawionych polotu powieści.
  Władców Czasu było trzech, każdy odpowiadał za co innego. Ja swe prośby skierowałem ku Przeszłości.
  ***
  Jako bóg zanurzyłem się w oceanie. Jego błękitne fale opłynęły moje ciało i głębiej wciągnęło je w odmęty. Chłodny płyn poddawał mej ocenie różne sytuacje, lecz nie potrafiłem zrezygnować z życia.
  Każda kropla była niemą historią, opowiedzianą mi przez Starca. Jako jednostka każda z nich wyjątkowa, dopiero jako ogół traciły sens.
  ***
  Przeżyłem życie, tak jak mi było pisane.
  Kamienny posąg wyłonił się z wody, wzbijając przy tym tumany pary. Nieruchome od wielu lat cielsko oplotły wodorosty, utrudniając postaci ruchy.  Smoki zaryczały wyzywająco, a rycerze wstrzymali oddech. Nie było pisane przeżyć im tej batalii.
  - Czy może być jeszcze gorzej? – mruknął mój duch.
  Widziałem piaskowego potwora, który zbliżał się do mnie. Nie miałem prawa mu się przeciwstawić – byłem człowiekiem, a nie bogiem.
  Zbroja Gumija wykonana ze spiżowego oddechu pękła na pół, raniąc odłamkami właściciela.
  - Wszystkich nas i tak przysypie piach – szepnąłem.
  Wziąłem do ręki oręż i pognałem w kierunku Golema. Jego ciało było niesamowitych rozmiarów, lecz i on musiał oddać hołd synowi Ravioru.
  Skała runęła zaledwie kilka kroków przede mną, lecz dzięki szczęściu udało mi się, uniknąć poważniejszych obrażeń.  Wzniosłem miecz ponad głowę, raniąc esencję potwora – tylko duchowe ostrze mogło pozbawić go życia.
  Oddałem swoją egzystencję Bogu.. Teraz gdy wypuszczam swego ducha, chciałem mu podziękować – dzięki niemu obroniłem swoją rodzinę.

PS. Jeśli chcecie znać odpowiedź na jakieś pytanie.. Piszcie w je kom :D