czwartek, 30 lipca 2015

Ja, Słowianin

Ja, Słowianin
„Czas sięgnąć w głąb naszej kultury”
  Koło domu, pełnym śniących,
  Obok kwiatów konających,
  Pędzi zjawa wraz z wąpierzem,
  Nocnym królem, nietoperzem,
  Stara wiedza ich przy sobie trzyma,
  Czarcia córa, czarciego syna,
  Północnice, wredne wróżki,
  Niech wam wiatr poplącze nóżki,
  Ciężkie życie ma Pan Bóg,
  Pęta tyle wrednych nóg
  Licho już daje do domu nura,
  Taka to nasza mroczna kultura!
  Ciepła, letnia noc, księżyc w pełni obserwował już bezbronny świat. W pewnej wiosce, pomiędzy domami, spostrzegłem przemykające się licho:
  - Gdzie tak pędzisz nocna zjawo?
  - Czynić zło. – rzekła chrapliwie.
  Biegała po wiosce przerażająca szkarada z jednym okiem. Do domu się skrada!
  - Przestań, czemu?
  - Za me krzywdy straszliwe.
  I szkodziło ludziom, tu poluzowało szczebel od drabiny, tam szepnęło człowiekowi do głowy złe myśli, siała zamęt i nasiona nienawiści. Koło domu pełnym śniących, zostawiała swoje ślady agresji.
  - Obok kwiatów konających swoje zło uczyniłam! Teraz odchodzę w dal. Może jutro jakiś wieśniak nadzieje się na pal!
  Mówiąc te słowa zniknęła.
  Jednak to nie koniec waszych mąk, bo zło już czyni inna para rąk.
   A w domostwie na kobiecej piersi siedzi zmora. Zazdrosna o swojego kochanka od rana do wieczora. Postanowiła męczyć zza grobu narzeczoną Stasieńki, której nienawidziła za młodu. Ugniatała niewiastę i męczyła, aż w końcu wypiła powoli, spływająca z jej nosa krew.
  - Masz tu kobieto! Za me kłute rany, nadszedł czas, gdzie konia dosiadamy!
  I udała się zmora do stajni, gdzie wybrała swego rumaka. Szkoda mi było tego biedaka. Kilka godzin jazdy, aż do momentu gdy z pyska nieszczęśnika wychodziła piana, dopiero wtedy zmora odprowadziła zwierzę do domostwa.
  - Wypełniłam moje plany! Niech się budzi Słowianin przegrany! – ta również zniknęła.
   Na to wszystko lud zebrany, krzyczy wielce załamany.
  - Ktoś wyrządził mi wielką szkodę, przez tę drabinę roztrzaskałem sobie nogę!
  - Gdzie to licho? Gdzie ta szkarada? Tak się zachowywać nie wypada!
  Wraz z widłami w lewej ręce, chciał zadać tłum kres tej męce.
  Pędzi zjawa wraz z wąpierzem.
  Skończyły się zabawy, z wampirem nie ma co zadzierać. Wszyscy ludzie nogi za pas, bo wiedzą, że już nadszedł ich czas. Dopiero teraz prawdziwe zaczęły się trwogi, gdy ściany pełne były pożogi. Tańczcie wraz z nocnym królem, nietoperzem! Zaczynać pląsów, nie polecam! Dopiero słońce ocalić was może, czekajcie na świt, lub gińcie w trwodze. Stara wiedza ich przy sobie trzymała, więc przebili wąpierza osikowym kołkiem.
  Niestety.. Teraz zmora swój taniec zaczyna, czarcia córa, czarciego syna! Północnice, wredne wróżki, pomagają swej siostrze. Lecz każda z nich, nadziała się na ostrze. Niech wam wiatr poplącze nóżki, przeklęte stworzenia. Na szczęście szkarada boi się swojego odbicia i cienia.
  Ciężkie życie ma Pan Bóg, musi dbać o każdy lud. Tam gdzie diabeł wychyla swą głowę, Pan musi wyciągnąć swój miecz i ją przyciąć. Pęta tyle wrednych nóg.. Wszystkie stwory uciekają w popłochu, widząc siłę, jarzącego się motłochu! Licho już daje do domu nura, a zmora ucieka! Bojąc się potęgi i siły prostego człowieka!
  *** Prawdziwe znaczenie i mój punkt widzenia.
  O czym tak naprawdę opowiada ten tekst? Wygląda jak bajka, którą rodzice straszą swoje pociechy na dobranoc. Nie ma inteligentnej puenty jak w poezji Krasickiego, ani pięknego języka jak w dziełach Mickiewicza. Jest napisany przez zwyczajnego ucznia liceum, który długi czas zastanawiał się, o czym stworzyć pracę na konkurs. Moje myśli ciągnęły się poprzez Ukrainę, aż po naszą nację szukając inspiracji. Zaczynając od konfliktu u naszych sąsiadów, aż po Rotmistrza Pileckiego. Dość szeroki krąg zatoczyły me myśli, prawda? Miałem też zamiar napisać bajkę, która motywowała by pokolenia, lecz takich jest na pęczki. Czym mogłem się więc wykazać? Niczym, odpowiedziałem sobie z uśmiechem. Moim rozpoznawalnym znakiem, będzie jego brak. Co tak naprawdę chciałem przedstawić, w tym krótkim tworze, który jest czymś na kształt synkretyzmu? Odpowiedź jest krótka: swoje poglądy. Kocham swój naród, nienawidzę globalizacji. Kocham moją ziemię i nie chcę jej sprzedać za euro srebrniki. Nie były mi do szczęścia potrzebne restauracje McDonalds, czy napływ muzyki pop. Chciałem tym „dziełem”, przybliżyć moje zasady moralne i naszą jakże bogatą kulturę. Jestem chrześcijaninem, wychowałem się w Polsce i kocham ją ponad życie. Mam tu rodzinę, dom, dziewczynę, przyjaciół. Muszę przyzwyczajać się do myśli, że nie odpowiadam sam za siebie i „trwam” także dla innych. Choć czasem ranię moich najbliższych to wiem, że mi wybaczą. Dla nich mogę walczyć za wolną Polskę, za naród, w którym wychowają się przyszłe pokolenia. Ojczyzna, to dobro wspólne. Ludzie pytają mnie „Co to jest Patriotyzm?”, „Na co komu potrzebna ojczyzna?”. Ciągłe skargi na nasze doczesne życie, ludzie masowo uciekają z kraju. Nasza ojczyzna, to nie tylko kawał ziemi położonej nad Bałtykiem. To ludzie, którzy w nim mieszkają i historia, która go spaja. Więc czemu jesteśmy agresywni, narzekamy i tak dalej? Nie mam pojęcia, ale się domyślam! Właśnie dlatego, nie użyłem ostatniego zdania z wierszyka. Miało ono zostać wpisane w puentę całej pracy. Więc gdy pytają mnie, dlaczego jako Polak jestem taki smutny i przybity, odpowiem z dumą:

TAKA TO NASZA MROCZNA KULTURA!



PS. Czy taka forma wam się podoba?



6 komentarzy:

  1. Mi forma odpowiada jak najbardziej :))
    Bardzo ładnie napisane.

    Pozdrawiam
    jeeverlly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, podziwiam, bo moje wiersze stały się niezłą rozpałką do grilla. :D
    Klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D większość moich napisałem w 1 klasie liceum i powiem szczerze, że moje również nie trafiały do szerokiego grona :) (tylko do wybrańców - haha :D) wiesz o czym mowa :D mogłabyś jeszcze raz podać link? nie dodał mi się :(

      Usuń
  3. Bardzo fajne.
    Mój blog
    Opowiadaniarose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń