Choroba -
Maska
Mój świat był martwy. Mimo
samotności, nie odczuwałem smutku. Ogień pochłonął większość marzeń i emocji.
Przeświadczenie o mej niewinności, malało z każdym dniem. Wiedziałem kim jest
sprawca zła.
Otaczały mnie wątpliwości,
uważałem się za diabła. Dręczony koszmarami, wciąż pozostawałem spokojny. Gdy
zamykałem oczy, widziałem monstra. Już wtedy moja dusza była czarna, a me
sumienie zamilkło. Rozmawiałem z wieloma księżmi, mój przypadek określili
mianem "dręczenia diabelskiego". Otrzymałem spis modlitw, które
miałem zmawiać codziennie. Zaniedbałem owy obowiązek..
W moim sercu nie było miejsca
na miłość. Często uciekałem w świat wyobraźni, by pożegnać się z problemami
dnia codziennego. Tworzyłem całe uniwersa, w których panował spokój. Kreacje
pełne harmonii i szczęścia.
Z czasem zacząłem interesować
się okultyzmem i kobietami. Wciąż nie wiem, które zajęcie było bardziej
niebezpieczne. W ustach nastolatka
brzmi to komicznie, lecz wątpiłem w potęgę miłości. Nie szanowałem swoich
wybranek, traktowałem je przedmiotowo. Kłamałem wielokrotnie i bez opamiętania,
choć wiedziałem, że ich uczucie było szczere. Z czasem przypomniałem sobie
słowa W.S., które stały się moim mottem:
"Jak można się oprzeć niebu prowadzącemu do piekła?".
Akceptowanie wad społeczeństwa przerosło mnie. Z
czasem moja nienawiść ogarnęła większość świata. Choć rodzina była moim
najcenniejszym skarbem, odtrąciłem ją. Nie bałem się śmierci, wręcz przeciwnie.
Irytujących ludzi wieszałem na szafotach stworzonego przeze mnie świata. Smutek
na dobre ustąpił miejsca obojętności. W mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa
E.A.P.: "Człowiek nie ustępowałby
aniołom i nie podlegałby wcale śmierci, gdyby nie słabość wątłej jego
woli."
Po kilku latach postanowiłem coś zmienić w swoim
życiu. Był to krótki epizod, lecz zwieńczony sukcesem. Założyłem maskę, która
pozwoliła wcielić mi się w postać ucznia. Oceny w szkole były zadowalające, a
słabe jednostki uważały mnie za swego przyjaciela. Uważam się za istotę
szczególnie inteligentną, dlatego manipulowanie nimi było formalnością.
Dowiedziałem się wiele o człowieku żyjącym w społeczeństwie, a także nabrałem
pewności co do mej wcześniejszej diagnozy:
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość popada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."
Pierwszy raz swego przyjaciela spotkałem pół roku
temu. Tak jak i ja był on socjopatą, nie liczącym się ze zdaniem innych. Nasza
wyobraźnia i inteligencja wysoce przekraczała normę, którą wyznaczały szkolne
miernoty. Ma nienawiść rosła z każdym dniem, a ludzie na szafotach zwiększali
swą liczbę. Żartobliwie nazywaliśmy ich chomikami, gdyż biegli oni bez sensu. Z
czasem mój obraz rzeczywistości przysłonił mi prawdę. Dzięki osobie mego kolegi
zrozumiałem, że nie jestem sam. "Cisza
przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie
przynosi słów, cisza zabija nawet myśli."
Mój światopogląd zmienił się. Sześć miesięcy
przed poznaniem mej bratniej duszy, zacząłem spotykać się z pewną dziewczyną.
Była ona szczególnie piękna i inteligentna, a jej dobroć nie miała sobie
równych. Wciąż zaskakiwała mnie swoją postawą.. Gdy ja nienawidziałem ludzi,
ona raz po raz dawała im kolejne szanse. Próbowałem ją zmienić, lecz
bezskutecznie. Cieszyłem się każdym spędzonym z nią dniem. Sprawiła, że ma
dusza odrodziła się. Z początku byłem obojętny na jej wdzięki, jednak z czasem
mój stosunek do niej zmienił się diametralnie. Nienawidziłem momentów, gdy
byłem bezsilny. Każda jej choroba była dla mnie ciosem w serce. Troszczyłem się
o nią, a mój strach przed śmiercią wrócił. Me myśli zaprząta cytat: "Duszę mam w mroku, więc będę niósł
światło."
Wciąż walcze ze swoją naturą,
jednak miłość uratowała mnie. Każdy dzień daje mi nowe szanse na lepszy byt.
Szatan wciąż dręczy me sny, a ma arogancja i pycha jeszcze nie znikły.
Codziennie modlę się o szczęście i bezpieczeństwo dla mojej wybranki. Wraz z
mym przyjacielem musimy odrzucić dręczące nas wątpliwości. I choć mój świat był
martwy powraca do życia, dzięki sile popularnie zwanej miłością. "Nie kochałem jej dlatego, że
pasowaliśmy do siebie. Po prostu ją kochałem."
Mój Świat
Szczyciłem się pięknymi
krajobrazmi, które kreowała moja wyobraźnia. W snach spotykałem się z potworami
i śmiercią.. Nie potrafiłem pogodzić tych dwóch światów. Kochałem swoje twory,
obdarzałem je szczególnym uczuciem. Zapatrzony w siebie nie dostrzegałem innych
osób. Mój cień brzydził się mną, a także moimi postępkami. Nigdy się nad sobą
nie użalałem, jestem silny.
Maszyny przejęły kontrolę nad
społeczeństwem, a miłość zniknęła z tego świata. Brak rozwoju i znieczulica
powoli zabijały świat. Ja ukochałem samotność, więc nie potrafili mnie złamać.
- "Kiedy filozofia miesza się z sentymentami, rzadko wychodzi coś
sensownego" - westchnąłem.
Promienie światła opadły na mą
twarz, delikatnie ogrzewając policzki. Słońce to piękny twór Boga, zazdroszczę
mu wyobraźni. Kiedyś uważałem siebie, za swego jedynego nauczyciela. Dopiero z
czasem zrozumiałem, że mój rozwój hamuje pycha. Nie strach i nie miłość niszczą
nasze marzenia, lecz my sami..
Gdy czułem się zagrożony do
mych myśli powracał Golem. W przeszłości wykreowałem obrońcę, którego życiowym
celem było moje szczęście. Gdy dzień przynosił mi smutek, lub nauczyciel nudził
mnie swą wypowiedzią, rozmawiałem z mym przyjacielem. Opowiadał mi o światach,
które zwiedził. Ja siadałem na jego głowie i patrząc na zachód słońca,
wysłuchiwałem przygód. To właśnie on pomógł mi poznać pierwszą dziewczynę,-
przekonał mnie bym stał się odważnym mężczyzną. Z czasem Golem stał się
niepotrzebny, był tylko częścią mojej podświadomości. Jednak to dzięki niemu
pokochałem siebie i innych ludzi, a w szczególności moją wybrankę.
"Wśród tysięcy zwierząt tylko człowiek
wsłuchuje się w milczenie."
Inferno
Piekło jest pełne nienawiści,
a miłość w nim nie istnieje. Zabawny jest fakt, iż wiele osób znajduje się w
Otchałni właśnie z powodu miłości. Ci co znajdują się w Czeluści porzucają
człowieczeństwo i czują wyłącznie nienawiść. Mimo, że żyją, to świat diabłów
jest martwy. "Piekło usłane jest
dobrymi intencjami", lecz osoby w nim przebywające są z natury złe.
Caelum
Bóg obdarzył nas miłością,
więc żyjemy. Jest sędzią sprawiedliwym, dlatego też umieramy. Nie potrafię
znaleźć istoty bardziej miłosiernej niż nasz Twórca. Gdyż dał nam szansę, mimo
iż wątpił w naszą dobroć. "Jeśli
chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość." Czy
wierzę w Pana? Tak. Jeśli bym nie wierzył cała moje egzystencja byłaby bez
sensu. Zamartwiałbym się zmarłymi, a następnie również pozbawił życia samego
siebie. Choć jestem skrajnym pesymistą, staram się trwać na tym świecie jak
najdłużej. Po śmierci jeśli czeka mnie pustka, nie będę żałował, jednocześnie
nie stracę życia na smutek.
Ja
Skoro jest tak wiele rodzajów
miłości, musi być również wiele rodzajów nienawiści. Te dwa najpotężniejsze
uczucia pozwalają nam wierzyć w istnienie świata. Mijając ludzi przyglądam się
im i oceniam ich poczynania. Często dostrzegam swoje błędy, choć nigdy nie
mówię o nich głośno. Nie można zdefiniować miłości i właśnie to jest w tym
wszystkim najlepsze. "Więcej jest
rzeczy na ziemi i w niebie, niż sniło się waszym filozofom." Każda
chwila spędzona z ukochaną osobą daje mi radość, lecz nie potraficie tego
zrozumieć. Miłość socjopaty nie jest zwyczajna, gdyż to jedyne, prawdziwe
uczucie w jego życiu. "I to uczucie przemieniło go na
zawsze. Prawdziwa miłość potrafi to zrobić z człowiekiem, [...]. "
Miałam ciarki, gdy to czytałam. Masz niesamowity talent.
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam,
http://wearealive111.blogspot.com/2015/09/tag-back-to-school.html
Dzięki to bardzo miłe :D
Usuńłał szczerze mówiąc rzadko kiedy lubię czytać tego typu blogi, ale na Twoim się nie zawiodłam, masz niesamowity talent i z chęcią przeczytałabym kiedyś Twoją książkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://odrobina-ciepla.blogspot.com
Dzięki bardzo :)
Usuń