„Numer”
- Numer 33 do odpowiedzi.
Spokojnie podniosłem
wzrok na mojego prześladowcę. Teraz nie byłem już człowiekiem tylko kolejną
cyferką wałkowaną przez system. Podniosłem się i ruszyłem do biurka, przy
którym miał skatować mnie Goebbels. Indywidualizm nie istniał w tym świecie
maszyn. Jesteś oryginalny? Nie zgadzasz się z nauczycielem? Gratulację, właśnie
zostałeś włożony do szuflady z napisem „niedojrzały”. Znaczyło to tyle co, nie
zostałeś zaakceptowany przez system.
- Dobrze może na
początku powiesz mi, w którym roku miał miejsce traktat w Verdun? – odezwał się
kat.
Wiedza potrzebna do
życia jak i wcześniej wspomniane szufladki. Nasze społeczeństwo, zamienia
dosłownie wszystko na numery. Nieważne jest samo wydarzenie. Ważna jest data,
ważna jest ocena i wreszcie ważny jest numerek w dzienniku. Twoja tożsamość
niknie niczym wcześniej wspomniany traktat w Verdun. Imię i nazwisko zamienia
się na kolejność cyferek. Skąd czerpał pomysł Minister Edukacji? Z Auschwitz?
- 843 rok. –
odparłem wreszcie.
Popatrzyłem na swoją
treserkę, spojrzeniem ciepłym jak wzrok Macierewicza. Dla szkoły takim samym
problemem są jednostki wybitne, jak te poniżej przeciętnej. Pracowite mróweczki
zajdą najdalej. Z klapkami na oczach pobiegną do mety, spełniając warunki im
postawione. Wymóg jest jeden nie rozglądać się. Wiedza, którą zdobędziesz poza
ścieżką nie jest brana pod uwagę. Treser ustanowił już jedyną, złotą drogę,
którą pokolenia mają kroczyć. Oceny, tak przez nich uwielbiane, dostajemy za
wiedzę pochodzącą z systemu, a nie zdobytą samodzielnie.
Otrzymując wolną
formę wypowiedzi, większość klasy nie potrafi jej wykorzystać. Są ograniczeni.
Wykuć datę? Nie ma problemu. Podstawić do wzoru? Również czynią to bez
większych trudności. Jednak wymyślenie czegoś kreatywnego, przysparza im takich
problemów jak mrówce algebra. Czy to o to chodzi Ministerstwu Edukacji? Wszelka
indywidualność ma skończyć na ulicy? Jestem kłamcą. Każdego dnia wstaję do
placówki, której szczerze nie cierpię, oglądać ludzi, których nie lubię, i
zdobywać wiedzę ( równą rozwiązywaniu testów), której nie potrzebuję. Ze
sztucznym uśmiechem przyjmuję krytykę, by nie zostać postawionym pod mur.
Dochodzę do takiej konkluzji, lecz nie mam odwagi jej wypowiedzieć. Goebbels
zadaje mi kolejne pytania, a ja dukam wyryte na pamięć regułki. Jaki ma to
sens? Pytam sam siebie. Nie mogę się zbuntować, ponieważ chcę prowadzić godne
życie. Moim oczom przyświeca jeden cel – matura. Kolejny test wymyślony przez
szarą masę. To on ma zdecydować o mojej przyszłości. On i moje zdolności
przystosowawcze. Kat wreszcie wystawił ocenę.
- Cztery, siadaj. –
rzekła.
Numer został
zapieczętowany na mojej klatce piersiowej. Złota ścieżka odbiła na mnie swoje
piętno. Tak właśnie wygląda system. Mówił numer 33.
G-E-N-I-A-L-N-E!
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam lepszego opisu systemu, którym jest szkoła!
Pozdrawiam (i zapraszam do mnie)
http://prawdziwieprzezzycie.blogspot.com/
Dziękuję! ;)
UsuńSystem słaby, kiedyś jedna z moich nauczycielek, którą darzę do tej pory ogromnym szacunkiem, zabroniła przedstawiać się numerkiem i opowiedziała nam historię dziadka znajomej, który przeżył obóz, ten numer wbił mu się do głowy tak bardzo, że umierał z nim na ustach. Wszystko po linijkę, wszystko skali. Mamy być klonami, czyta głupota-powiedziałabym. Nauczyciel kazałby mi obliczyć jej stężenie.
OdpowiedzUsuń