Dawno mnie nie było.. Nie wiem od czego zacząć.. Tak to bywa.
Chciałem poinformować, że założyłem bloga, na którym będą lądować najnowsze teksty/opowiadania/felietony. Jeśli ktoś pamięta o tej stronie, lub podobały mu się niektóre teksty :) ZAPRASZAM :) tam będzie ich jeszcze więcej.
wladca-gwiazd.blogspot.com
Mól Książkowy
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
poniedziałek, 7 marca 2016
Książka
Dzień dobry! :)
Chciałbym powiedzieć, że wreszcie udało mi się wydać książkę! :)
http://warszawskagrupawydawnicza.pl/produkt/tworcy/
http://allegro.pl/tworcy-rupert-grinn-i6025003953.html
Serdecznie zapraszam :)
Chciałbym powiedzieć, że wreszcie udało mi się wydać książkę! :)
Jest rok 2660. Ludzie żyjący w różnych wszechświatach nie są szczęśliwi – ich życie jest zautomatyzowane i pozbawione wszelkich emocji. Już od pierwszych dni życia zażywają preparat, który zabija w nich zdolność kreacji oraz odczuwania. Zwolenników prawdziwego człowieczeństwa jest niewielu. Chcą nadać światu inny wymiar, ale ceną jest zgładzenie miliardów ludzi…
Kilka fragmentów:
W roku 2660 wykryto po drugiej stronie Septium cywilizację. Ona także walczyła o przetrwanie. Pozbawiony sumienia i emocji rząd wydał rozkaz zniszczenia owej rasy. Wyścig zbrojeń trwa po dziś dzień, a imię projektu śmierci brzmi:
M. E. S. J. A. S. Z.
Fragment 2:
Spalone szczątki nie prezentowały
się najlepiej, jednak tłum obserwował je z uwagą.
– Dlaczego mi to pokazujesz? – spytał Robert.
– Ponieważ to ciało należy do Funkcjonariusza.
Queen beznamiętnie stanął niedaleko zwłok, a następnie
bezceremonialnie zrzucił je ze stołu.
– Ponieważ to ciało należy do Funkcjonariusza.
Queen beznamiętnie stanął niedaleko zwłok, a następnie
bezceremonialnie zrzucił je ze stołu.
Zdobyć ją można tutaj:
http://allegro.pl/tworcy-rupert-grinn-i6025003953.html
niedługo będzie w empiku :)
a mój FP jest tutaj:
https://www.facebook.com/rupertgrinn123/?ref=aymt_homepage_panelSerdecznie zapraszam :)
niedziela, 6 września 2015
Twórcy - Zwiastun Książki
Cześć!
Jak już wspominałem - niedługo ukaże się moja książka :). Wydawnictwo - Warszawska Grupa Wydawnicza :D będzie dostępna na ich stronie i Empiku, może Matrasie... A oto krótki zwiastun:
Twór – ROZDZIAŁ 7
Misrel i Jessica od kilku dni pracowali bez wytchnienia. Uniwersum nabierało kształtów, a cała grupa była pod wrażeniem ich pracy. Nareszcie nadszedł czas, gdy chłopiec miał sprowadzić człowieka do ich nowego wszechświata.
– Spokojnie – rzekł Matt. – Nie musi ci się udać za pierwszym podejściem.
Wszyscy dobrze wiedzieli, że było to kłamstwo. Jeśli nie uda mu się sprowadzić jednego człowieka, bóg stanie się bezwartościowy.
– Zaczynajmy – zagrzmiał Misrel.
Chłopiec rozpoczął swój proces myślowy. Na początku objął pustkę umysłem, wyszukując gwiazd. Mózg ludzki świecił jasno, niczym słońce wśród owej ciemnej przestrzeni. Jego ciało rozpłynęło się, nic nie zostawiając po sobie. Świadomość krążyła swobodnie, szukając umierającego uniwersum.
– Mam cię – szepnął.
Czując umykającą duszę, chłopiec wkroczył do wyznaczonego wszechświata. Starszy pan leżał na łóżku szpitalnym, a wokół niego kręcił się tłum pielęgniarek. Bóg przybrał swą przerażającą formę, byłoby nietaktem, gdyby śmierć wyglądem przypominała chłopca. Widząc puste oczodoły i wysypujący się z nich piasek, mężczyzna odprężył się.
– A więc tak wygląda Boży Posłaniec?
– To ja jestem bogiem – odparł obojętnie.
– Rozumiem – powiedział z uśmiechem. – Żyjący nie potrafią cię dostrzec?
– Prawdą jest, że umierasz – rzekł chłopiec. – Reszta tego świata jest fałszywa, uwięziony jesteś w czyśćcu. Najwyższa pora cię z niego wyzwolić.
Mówiąc to, wbił dłoń w klatkę piersiową mężczyzny, a następnie wyrwał z niej serce. Oczy staruszka były pełne przerażenia, lecz z czasem uspokoiły się. Nadszedł najtrudniejszy moment – uciekającą świadomość należało schwytać, a następnie przetransportować do stworzonego wcześniej uniwersum. Wszechświat zaczął się zapadać, a dusza wąskim strumieniem wydostawała się z ust zmarłego. Organizm dziecka otworzył się, pochłaniając jasność. Poczuł w sobie jaźń mężczyzny. Ucieszył się, widząc, że towarzysz podróży jest dobrym człowiekiem. Wśród jego wspomnień znajdowały się te dotyczące jego żony i dzieci. Nie było w nich żalu, który tylko pozbawiłby chłopca animuszu.
– Niedługo będziesz w domu.
Ciało boga rozpłynęło się, a świadomość uciekła w stronę stworzonego uniwersum. Wszystko szło dobrze, lecz w trakcie podróży przewoźnik poczuł niewyobrażalny ból. Dusza,którą pochłonął, wyrywała się i szamotała, próbując się wydostać. Z pomocą przybył mu Misrel. Jego umysł stłamsił jaźń, a następnie wyrwał ją z piersi chłopca.
– Nie możesz jej pozwolić przejąć kontroli – rzekł. – Podczas przewozu musisz nad nią panować.
Przed oczami chłopca rozciągnął się niesamowity widok. Świat, który wykreował Mistrz, znacznie przerastał wyobrażenia dziecka. Na środku uniwersum znajdował się golem, którego dłonie podtrzymywały budynki. Jego ciało pokryte było pnączami, a nogi zanurzyły się do połowy w wodzie. Nad nim krążyły dwa monstra, które wyglądem przypominały smoki. Jeden był koloru krwistej czerwieni, a drugi niebiańskiego błękitu.
– W jaki sposób pomieścimy tu tyle osób? – spytał.
– Golem wciąż rośnie, a Dracones będą pilnowały porządku – odparł obojętnie. – Prawa fizyki, które wymyśliła panna Vega, sprawdzają się.
Skały wciąż unosiły się w przestworzach za pomocą dziwnej mocy, ciężko to było logicznie wytłumaczyć.
– Do stworzenia pozostał mi plac i Miasto Niebios.
Kiedy ich stopy dotknęły ziemi, Misrel wypuścił zlęknioną duszę.
– Pusto w tym raju – stwierdził staruszek.
– To dlatego, że jesteś naszym pierwszym gościem – rzekł z uśmiechem Nathan.
– A to kto? – zapytał podejrzliwie mężczyzna.
– Jestem Mistrzem odpowiedzialnym za moralność tego świata – przedstawił sięmłodzieniec.
Matt i reszta wspólnie podjęli decyzję o ukryciu swojej tożsamości, nie mogli pozwolić, by ich władzę kwestionowano. Co by zrobił człowiek, wiedząc, że może stać się bogiem?
– Rozumiem, że moja rodzina niedługo tu przybędzie – powiedział podekscytowany. – Pewnie w niebie czas płynie inaczej?
Zapomnieli o bardzo istotnym fakcie, w świecie staruszka królowało kłamstwo.
– Mógłby pan chwilę poczekać? – spytał Matt.
– Oczywiście – przytaknął.
Cała piątka zebrała się w jednym miejscu, żywo dyskutując.
– Zapomnieliśmy mu powiedzieć prawdy! – warknęła Jessica.
– Ten człowiek nie zazna spokoju, dopóki nie powróci do rodziny – rzekł z przekonaniem chłopiec. – Widziałem jego wspomnienia.
– Powinniśmy mu wymazać pamięć – rzekł Nathan.Pozostali popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
– Każda osoba, która tu trafi, powinna utracić swe wspomnienia – kontynuował nastolatek. – W ten sposób zaoszczędzimy im przykrości i rozczarowań. To okrutne kazać zapomnieć o rodzinie, lecz tak powinno się stać.
Wszyscy wspólnie pokiwali głowami.
– Zróbmy to – zdecydował Matt. – Misrel, możesz się tym zająć?
– Owszem.
Chwilę później pozbawiony pamięci, zadowolony staruszek ekscytował się nowo poznanym światem.
– Powinien wiedzieć o możliwości zmianie formy – szepnął Nathan. – Nie chcę wciąż oglądać dziadków.
– Racja – potwierdziła Jessica. – To dołujące.
– Henry! – zawołał Misrel.
– Słucham?
– Chodź tutaj, opowiemy ci o czymś – rzekł z uśmiechem Mortem.
środa, 26 sierpnia 2015
Dziennik psychopaty - kryminał
Choroba -
Maska
Mój świat był martwy. Mimo
samotności, nie odczuwałem smutku. Ogień pochłonął większość marzeń i emocji.
Przeświadczenie o mej niewinności, malało z każdym dniem. Wiedziałem kim jest
sprawca zła.
Otaczały mnie wątpliwości,
uważałem się za diabła. Dręczony koszmarami, wciąż pozostawałem spokojny. Gdy
zamykałem oczy, widziałem monstra. Już wtedy moja dusza była czarna, a me
sumienie zamilkło. Rozmawiałem z wieloma księżmi, mój przypadek określili
mianem "dręczenia diabelskiego". Otrzymałem spis modlitw, które
miałem zmawiać codziennie. Zaniedbałem owy obowiązek..
W moim sercu nie było miejsca
na miłość. Często uciekałem w świat wyobraźni, by pożegnać się z problemami
dnia codziennego. Tworzyłem całe uniwersa, w których panował spokój. Kreacje
pełne harmonii i szczęścia.
Z czasem zacząłem interesować
się okultyzmem i kobietami. Wciąż nie wiem, które zajęcie było bardziej
niebezpieczne. W ustach nastolatka
brzmi to komicznie, lecz wątpiłem w potęgę miłości. Nie szanowałem swoich
wybranek, traktowałem je przedmiotowo. Kłamałem wielokrotnie i bez opamiętania,
choć wiedziałem, że ich uczucie było szczere. Z czasem przypomniałem sobie
słowa W.S., które stały się moim mottem:
"Jak można się oprzeć niebu prowadzącemu do piekła?".
Akceptowanie wad społeczeństwa przerosło mnie. Z
czasem moja nienawiść ogarnęła większość świata. Choć rodzina była moim
najcenniejszym skarbem, odtrąciłem ją. Nie bałem się śmierci, wręcz przeciwnie.
Irytujących ludzi wieszałem na szafotach stworzonego przeze mnie świata. Smutek
na dobre ustąpił miejsca obojętności. W mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa
E.A.P.: "Człowiek nie ustępowałby
aniołom i nie podlegałby wcale śmierci, gdyby nie słabość wątłej jego
woli."
Po kilku latach postanowiłem coś zmienić w swoim
życiu. Był to krótki epizod, lecz zwieńczony sukcesem. Założyłem maskę, która
pozwoliła wcielić mi się w postać ucznia. Oceny w szkole były zadowalające, a
słabe jednostki uważały mnie za swego przyjaciela. Uważam się za istotę
szczególnie inteligentną, dlatego manipulowanie nimi było formalnością.
Dowiedziałem się wiele o człowieku żyjącym w społeczeństwie, a także nabrałem
pewności co do mej wcześniejszej diagnozy:
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość popada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."
Pierwszy raz swego przyjaciela spotkałem pół roku
temu. Tak jak i ja był on socjopatą, nie liczącym się ze zdaniem innych. Nasza
wyobraźnia i inteligencja wysoce przekraczała normę, którą wyznaczały szkolne
miernoty. Ma nienawiść rosła z każdym dniem, a ludzie na szafotach zwiększali
swą liczbę. Żartobliwie nazywaliśmy ich chomikami, gdyż biegli oni bez sensu. Z
czasem mój obraz rzeczywistości przysłonił mi prawdę. Dzięki osobie mego kolegi
zrozumiałem, że nie jestem sam. "Cisza
przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie
przynosi słów, cisza zabija nawet myśli."
Mój światopogląd zmienił się. Sześć miesięcy
przed poznaniem mej bratniej duszy, zacząłem spotykać się z pewną dziewczyną.
Była ona szczególnie piękna i inteligentna, a jej dobroć nie miała sobie
równych. Wciąż zaskakiwała mnie swoją postawą.. Gdy ja nienawidziałem ludzi,
ona raz po raz dawała im kolejne szanse. Próbowałem ją zmienić, lecz
bezskutecznie. Cieszyłem się każdym spędzonym z nią dniem. Sprawiła, że ma
dusza odrodziła się. Z początku byłem obojętny na jej wdzięki, jednak z czasem
mój stosunek do niej zmienił się diametralnie. Nienawidziłem momentów, gdy
byłem bezsilny. Każda jej choroba była dla mnie ciosem w serce. Troszczyłem się
o nią, a mój strach przed śmiercią wrócił. Me myśli zaprząta cytat: "Duszę mam w mroku, więc będę niósł
światło."
Wciąż walcze ze swoją naturą,
jednak miłość uratowała mnie. Każdy dzień daje mi nowe szanse na lepszy byt.
Szatan wciąż dręczy me sny, a ma arogancja i pycha jeszcze nie znikły.
Codziennie modlę się o szczęście i bezpieczeństwo dla mojej wybranki. Wraz z
mym przyjacielem musimy odrzucić dręczące nas wątpliwości. I choć mój świat był
martwy powraca do życia, dzięki sile popularnie zwanej miłością. "Nie kochałem jej dlatego, że
pasowaliśmy do siebie. Po prostu ją kochałem."
Mój Świat
Szczyciłem się pięknymi
krajobrazmi, które kreowała moja wyobraźnia. W snach spotykałem się z potworami
i śmiercią.. Nie potrafiłem pogodzić tych dwóch światów. Kochałem swoje twory,
obdarzałem je szczególnym uczuciem. Zapatrzony w siebie nie dostrzegałem innych
osób. Mój cień brzydził się mną, a także moimi postępkami. Nigdy się nad sobą
nie użalałem, jestem silny.
Maszyny przejęły kontrolę nad
społeczeństwem, a miłość zniknęła z tego świata. Brak rozwoju i znieczulica
powoli zabijały świat. Ja ukochałem samotność, więc nie potrafili mnie złamać.
- "Kiedy filozofia miesza się z sentymentami, rzadko wychodzi coś
sensownego" - westchnąłem.
Promienie światła opadły na mą
twarz, delikatnie ogrzewając policzki. Słońce to piękny twór Boga, zazdroszczę
mu wyobraźni. Kiedyś uważałem siebie, za swego jedynego nauczyciela. Dopiero z
czasem zrozumiałem, że mój rozwój hamuje pycha. Nie strach i nie miłość niszczą
nasze marzenia, lecz my sami..
Gdy czułem się zagrożony do
mych myśli powracał Golem. W przeszłości wykreowałem obrońcę, którego życiowym
celem było moje szczęście. Gdy dzień przynosił mi smutek, lub nauczyciel nudził
mnie swą wypowiedzią, rozmawiałem z mym przyjacielem. Opowiadał mi o światach,
które zwiedził. Ja siadałem na jego głowie i patrząc na zachód słońca,
wysłuchiwałem przygód. To właśnie on pomógł mi poznać pierwszą dziewczynę,-
przekonał mnie bym stał się odważnym mężczyzną. Z czasem Golem stał się
niepotrzebny, był tylko częścią mojej podświadomości. Jednak to dzięki niemu
pokochałem siebie i innych ludzi, a w szczególności moją wybrankę.
"Wśród tysięcy zwierząt tylko człowiek
wsłuchuje się w milczenie."
Inferno
Piekło jest pełne nienawiści,
a miłość w nim nie istnieje. Zabawny jest fakt, iż wiele osób znajduje się w
Otchałni właśnie z powodu miłości. Ci co znajdują się w Czeluści porzucają
człowieczeństwo i czują wyłącznie nienawiść. Mimo, że żyją, to świat diabłów
jest martwy. "Piekło usłane jest
dobrymi intencjami", lecz osoby w nim przebywające są z natury złe.
Caelum
Bóg obdarzył nas miłością,
więc żyjemy. Jest sędzią sprawiedliwym, dlatego też umieramy. Nie potrafię
znaleźć istoty bardziej miłosiernej niż nasz Twórca. Gdyż dał nam szansę, mimo
iż wątpił w naszą dobroć. "Jeśli
chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość." Czy
wierzę w Pana? Tak. Jeśli bym nie wierzył cała moje egzystencja byłaby bez
sensu. Zamartwiałbym się zmarłymi, a następnie również pozbawił życia samego
siebie. Choć jestem skrajnym pesymistą, staram się trwać na tym świecie jak
najdłużej. Po śmierci jeśli czeka mnie pustka, nie będę żałował, jednocześnie
nie stracę życia na smutek.
Ja
Skoro jest tak wiele rodzajów
miłości, musi być również wiele rodzajów nienawiści. Te dwa najpotężniejsze
uczucia pozwalają nam wierzyć w istnienie świata. Mijając ludzi przyglądam się
im i oceniam ich poczynania. Często dostrzegam swoje błędy, choć nigdy nie
mówię o nich głośno. Nie można zdefiniować miłości i właśnie to jest w tym
wszystkim najlepsze. "Więcej jest
rzeczy na ziemi i w niebie, niż sniło się waszym filozofom." Każda
chwila spędzona z ukochaną osobą daje mi radość, lecz nie potraficie tego
zrozumieć. Miłość socjopaty nie jest zwyczajna, gdyż to jedyne, prawdziwe
uczucie w jego życiu. "I to uczucie przemieniło go na
zawsze. Prawdziwa miłość potrafi to zrobić z człowiekiem, [...]. "
wtorek, 18 sierpnia 2015
Przepraszam
Dość długa przerwa między postami jest spowodowana moją przeprowadzką i pracą nad kolejną książką :). Jeśli brakuje wam postów napiszcie do mnie na email: kuba219@op.pl - wyślę Wam dalszą część książek - Igni Feri i Sennych Podróżników.
Serdecznie pozdrawiam
ps. Książka, która teraz piszę jest w klimatach postów : rycerz, skalny kwiat, mój przyjaciel, bogowie czasu i król złodziei :) - stricte epic fantasy :) serdecznie pozdrawiam
ps2. oczywiście jeśli kogoś to interesuje :)
Serdecznie pozdrawiam
ps. Książka, która teraz piszę jest w klimatach postów : rycerz, skalny kwiat, mój przyjaciel, bogowie czasu i król złodziei :) - stricte epic fantasy :) serdecznie pozdrawiam
ps2. oczywiście jeśli kogoś to interesuje :)
niedziela, 9 sierpnia 2015
Król Złodziei
Król Złodziei
„Skradłem jej duszę, lecz w zamian swoją mogę dać”
Nimbi majstrował przy stalowym zamku.
Mechanizm pokryty cieniutką siateczką rdzy skrzypiał przyjemnie, lecz cicho.
Świątynne wrota wykonane przez miejscowego
artystę zachwycały świat – wiele osób pragnęło ich bogactw. Starożytne ryciny
ukryte pod pozłacanym drewnem kusiły złodziei – w szczególności Halana.
Huff przejechał dłonią po krętych szlakach
wypukłego drewna. Faktura była bardzo przyjemna w dotyku i przywodziła na myśl
kość Strugara.
Setki osób oddało swe życie, wznosząc Dom
Boga.
Budowla była kaprysem władcy. Król Mutro
chciał zaistnieć na kartach historii, a kapłani zaproponowali mu rozwiązanie.
Gigantyczne kolumny zdawały się podtrzymywać
sam nieboskłon, a nie tylko kopułę wykonaną z kamienia Hrotha. Przezroczysta struktura budowli wchłaniała światło gwiazd, jednocześnie broniąc swych
mieszkańców przed chłodem i zbyt gorliwymi promieniami słońca.
Mechanizm nareszcie przeskoczył, a chłopiec
delikatnie przekręcił zdobioną klamkę. Drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem,
wpuszczając dzieci do środka.
Oczom chłopców ukazały się Treny Złodziei – małe,
niebieskie wróżki unosiły się nad młodymi głowami. Twarze kobiet były niezwykle
piękne, lecz to w oczach istot kryła się prawda – figlarne ogniki błyskały
wesoło, lecz złośliwie.
- Myślisz, że dobrze trafiliśmy? – spytał Huff,
rozglądając się po pomieszczeniu.
- A widziałeś jakąś inną świątynię w Vatrim?
Niegdyś pełną przepychu budowlę, teraz
pochłonęła roślinność. Bujne winorośle i słoneczne herepery pokrywały wspaniałe
freski i wykwintne posągi. W ciemniejszych zakątkach można było dostrzec
czerwone oczka janomukisów – istot pochodzących ze świata boskiego.
Samo pomieszczenie było opustoszałe.
Dermańskie ławy i ołtarze leżały nadpalone, pokryte grubą warstwą kurzu. Od
dawna nikt tu nie zaglądał – ludzie bali się legend, a nie realnego zagrożenia.
Dzieci wystrzegały się potworów z Czasów Przed Erą, a matki bez potrzeby nie ryzykowały swego życia.
- Przygody! – wyszczerzył się diabelsko
Nimbi.
***
Jeśli jesteś złodziejem,
A bogactwo nie brzydzi twego ducha,
Zostań piratem,
Morze twych próśb wysłucha!
***
Iluzjonista od dłuższego czasu wpatrywał się
w Meg.
Badał ruch jej ramion, układ stóp i przede
wszystkim ułożenie źrenic.
- W prawej – orzekł wreszcie.
Kobieta wystawiła pięść, z której wyłonił się
kamień.
- Skąd wiedziałeś? – spytała cicho.
- Bogowie wiedzą.. – westchnął. - I ja jako oszust również muszę wiedzieć.
***
Kamień świecił jasno, a w jego wnętrzu
przewalał się Lear – zielony stworek zamieszkujący klejnoty i serca
szlachetnych ludzi.
Ciało chugha dzielono na dwie części – dużą,
kamienną głowę przypominającą wyglądem kraba, oraz segmentowany tułów wykonany
ze szmaragdu. Jego czarne ślepia wpatrywały się w Fira z wściekłością.
- Powinieneś go ukraść – warknęła istota, stukając
haczykowatym odnóżem w ściankę kamienia.
Lear zaprzestał desperackich prób wydostania
się z kamienia i spojrzał rozmówcy w oczy.
- Więc co nim jest? – spytał cicho.
- Przygoda.
PS. Grafiki: gogle
muzyka klimatyczna: Piraci
PS.2 Jeśli chcecie żebym stworzył Uniwersum - mapę, fabułę, zasady działania świata itd. -> napiszcie proszę w komentarzu - przemyślę, czy warto zrobić cykl (ciężko mi powiedzieć jakiej to będzie długości)! :)
PS.3 Wolałbym nie haha :D
PS.4 Dziękuję za wyświetlenia i przemiłe komentarze - to wiele dla mnie znaczy. :)
PS.5 Bardzo bym chciał pozdrowić czytelników :), więc pozdrawiam Was :)
piątek, 7 sierpnia 2015
Rycerz
Rycerz
„To w najmroczniejszych czasach przychodzą na świat prawdziwi Rycerze”
Ziemia drżała pod stopami tysięcy żołnierzy.
Lord Sylionu spoglądał na swą armię z
pobliskiego wzniesienia. Niebieskie zbroje lśniły w słońcu, przypominając swym
wyglądem barwione szkło. Stal, z której zostały wykonane nie pochodziła z
państwa Thur, lecz głębin Morza Humisy – bardzo trudno dostępny surowiec.
Pomniejsze drużyny niewolników wysłano na
przód. Ich nagie torsy staną się pożywką dla strzał wroga.
Teren był trudny, a ostre skały nierzadko
raniły nogi wojaków. Nikt się tym jednak nie przejmował.. Nastały trudne czasy
dla ludzi o czystych sercach.
Gigantyczne bąble unoszące się kilka stóp nad
ziemią, zdecydowanie utrudniały rozbudowę machin wojennych. Ich naga, kościsto
biała powłoka znacząco ograniczała widoczność, uniemożliwiając atak numisami.
Ziemia wydała z siebie cichy jęk, a jej
czerwona skóra popękała w kilku miejscach. Z powstałych w ten sposób kraterów
uniosły się obłoki zielonkawej pary, które uleciały wraz z pierwszym podmuchem
wiatru.
- Przeklęci – wyszeptał przez zaciśnięte zęby
dowódca.
Jego twarz naznaczona świętymi olejkami
wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Szczerze nienawidził Reshan – było w
nich coś nieludzkiego. Ich skorupy pozbawione owłosienia przyprawiały go o
dreszcze.
Nagle z ziemi wynurzył się Huji. Stwór swym
czarnym okiem spojrzał na rycerzy, budząc postrach w szeregach króla. Jego
segmentowane ciało skurczyło się, a następnie powtórnie schowało pod powłoką.
- Przeklęty larwiak – splunął.
Zerwał się wiatr, pieszcząc długie włosy kapłanek.
Ich białe szaty powiewały delikatnie, przypominając odlatujące ptaki.
Wróg czekał po drugiej stronie równiny.
Fioletowy hełm Buktepa wyróżniał się wśród tłumu.
Grzmot przetoczył się po pozornie bezchmurnym
nieboskłonie.
Bogowie czujnie obserwowali starcie. Wsparci
na swych świetlistych tronach, śledzili nawet najdrobniejszy ruch. Zwykle nie
zwracali uwagi na szczep Herperysa, lecz śmierć potrafiła na swoje przedstawienie
przyciągnąć przeróżnych widzów.
***
Na kamienne stopnie opadały krople deszczu,
a szalejące morze wzywało na swe łono mojego ducha.
Jeszcze nie mogłem się poddać.
Schody prowadziły donikąd, a kończyły się
przepaścią – jeden niewłaściwy krok mógł pozbawić mnie życia.
***
Deski okrętu skrzypiały przyjaźnie pod stopami
marynarzy. Niegdyś srebrne olinowanie pokryła szkarłatna, lepka maź, będąca
esencją życia. Dębowy galion pękł, a jego dolna część zanurzyła się w fale.
Bogini unosiła się nad wzburzonym morzem –
jej nienawistne spojrzenie miotało gromy. Naga skóra kobiety przypominała
alabaster, z którego wykonano Świątynie Świtu. Nieskazitelną do tej pory twarz
wykrzywił grymas niezadowolenia.
Pojedyncze promienie słońca przebiły się
przez pochmurne stropy nieboskłonu. Świat ukrył się pod kopułą, chowając swe
zaskoczone oblicze.
- To chyba koniec – rzekł Szpotka.
Chłopak niedawno dołączył do załogi „Zemsty
Hugrada”, lecz jego służba była wzorcowa. Jeszcze kilka wiosen i z pewnością
zająłby stanowisko Galernika. Mężczyzna swoimi fioletowymi oczami zlustrował
otoczenie, a następnie krótko się pomodlił.
- Chyba nie sądzisz, że się poddamy – splunął
pierwszy oficer.
- Oczywiście – odparł młodzieniec z
diabelskim uśmiechem.
Źródło grafik : google
muzyka klimatyczna: pandora
Subskrybuj:
Posty (Atom)